Dzisiejszy post sponsorowany jest przez kolejny projekt Klubu „Polki na Obczyźnie”. :) Tym razem opowiem o moich dziesięciu ulubionych miejscach w Berlinie (ale że to nie koniec mojego pobytu i wciąż jeszcze wszystkiego nie widziałam, to do czerwca może się trochę pozmieniać. Najwyżej będę aktualizować wpis ;) ). Lista jest bardzo subiektywna, nie znajdziecie tu wabików na turystów jak Unter den Linden czy Brama Brandenburska, chociaż coś z tych obiektów się pojawi. Co? Przeczytacie poniżej. ;) Miejsca uporządkowałam alfabetycznie – trudno przecież wskazać te bardziej i mniej ulubione pośród wybranych już faworytów – a po kliknięciu na ich nazwę przeniesieni zostaniecie do odpowiedniego wpisu na blogu. ;)
1. Zoo-Aquarium.
Wielu z Was jest pewnie zdziwionych tym wyborem. Bo jak to? Akwarium? W Zoo? Przecież wszystkie ogrody zoologiczne na całym świecie są takie same, nie wspominając o tych biednych zwierzątkach pozamykanych w klatkach! A jednak, nikt i nic nie odwiedzie mnie od umieszczenia Akwarium na tej liście, bo jest ono naprawdę niesamowite. Nigdy nie zapomnę, jakie wrażenie zrobiły na mnie meduzy tam zgromadzone (to chyba moje ulubione zwierzęta morskie), ale obserwowanie agresywnego rekina-młota też było ciekawym przeżyciem. Nie wspomnę już o małej kolonii koników morskich i mrówkach spacerujących po rurze znajdującej się nad głowami zwiedzających (bo na wyższych piętrach akwarium znajdują się też terraria). Jednym słowem – naprawdę warto. :)
2. Berliner Dom.
Mówiłam to już chyba tysiąc razy i nigdy nie przestanę powtarzać – tutejsza katedra zachwyca. I to zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Nawet tych, którzy nie lubią zwiedzać kościołów (ile ja już się nasłuchałam od takich malkontentów…), bo ta świątynia nie robi wrażenia swoim sakralnym przeznaczeniem, tylko niesamowitą architekturą, zdobnymi grobowcami Hohenzollernów i wreszcie – po wejściu na taras widokowy znajdujący się dookoła kopuły – świetnym widokiem na Berlin. Najlepszy czas, żeby odwiedzić katedrę? Oczywiście, Festiwal Świateł, kiedy to fasada budowli mieni się najróżniejszymi kolorami iluminacji – przykład na poniższym zdjęciu. ;)
Wiecie, czym jest „ostalgia”? Niemcy ukuli ten termin specjalnie, żeby określić dziwną nostalgię do atmosfery NRD, i to właśnie uczucie wypełniło mnie podczas spaceru wzdłuż Karl-Marx-Allee pewnego niedzielnego ranka. Jest to dawna reprezentacyjna ulica Berlina Wschodniego, ale absolutnie nie powinniście jej kojarzyć z blokami z wielkiej płyty czy inną typowo komunistyczną zabudową. Ulica ta została zaprojektowana przez czołowych niemieckich architektów doby powojennej i nawiązuje swoim wyglądem do typowego dla Berlina klasycystycznego stylu. Na dodatek obecnie ubiega się o umieszczenie na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Przyznaję, ten punkt jest dość nietypowy. Bo czym jest sklep Käthe Wohlfahrt? Ano niczym innym jak sklepem sprzedającym ozdoby bożonarodzeniowe… przez cały rok. :) Są one ręcznie robione i dlatego śliczne oraz… bardzo drogie. ;) Ja sama odwiedziłam taki sklep podczas jednego z jarmarków świątecznych, ale wyobrażam sobie, że podczas upałów sierpniowych musi to być świetny sposób na ochłodzenie. ;) Berlińska filia znajduje się przy Ku’dammie.
5. Mauerpark.
Park powstał w miejscu, gdzie kiedyś przechodził mur berliński i stąd też wzięła się jego nazwa. Może nie jest zbyt ładny (jak na mój gust brakuje w nim drzew xD), ale widok z tamtejszych huśtawek na Berlin jest niesamowity, a co niedzielę odbywa się tam najlepszy pchli targ w stolicy Niemiec (a może nawet w całym kraju… ;) ), a w ciepłych miesiącach także niezwykłe karaoke organizowane przez faceta, który przyjechał do Europy z Ameryki. I właśnie z tych powodów naprawdę warto się do niego wybrać, bo nie wiadomo, jak długo to jeszcze potrwa. Część działki, na której znajduje się park, została sprzedana pewnej firmie deweloperskiej…
Berlin jest zdecydowanie miastem muzeów i będąc w stolicy Niemiec, zdecydowanie trzeba odwiedzić którąś z tych placówek. Ja najbardziej polecam właśnie Muzeum Historii Naturalnej, bo to tu znajduje się największy na świecie zrekonstruowany szkielet dinozaura, który dodatkowo został wpisany na Listę Rekordów Guinessa. Nie wspominając już o niesamowitej sali z preparatami mokrymi…
Malutka wysepka na Haweli na zachodzie Berlina, którą wyróżnia to, że… po jej terenie swobodnie spacerują sobie pawie, :) Znajduje się też tam uroczy pałacyk i sporo innych ciekawych budynków, bo kiedyś była to jedna z letnich rezydencji króla pruskiego. Ja polecam to miejsce szczególnie na całodzienną wycieczkę połączoną z piknikiem i leniuchowaniem na zielonej trawce. A za dodatkową rekomendację niech posłuży fakt, że wyspę wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. :)
Nie jest to raczej jedna z rzeczy, która by przyszła Wam do głowy myśląc o Niemcach, ale oni naprawdę mają świra na punkcie zdrowego jedzenia. W sklepach największą popularnością cieszą się produkty bio, a w miastach powstają tzw. urban gardens („ogrody miejskie”?), czyli oazy zieleni w środku zabudowy, gdzie grupa okolicznych mieszkańców w jak najbardziej naturalny sposób sadzi owoce i warzywa. W Berlinie jest takich miejsc sporo, ja byłam tylko w Prinzessinnengarten, więc polecam właśnie ten ogród. Dodatkowe zalety? Można dołączyć się do pracy, a potem… zjeść obiad w tutejszej stołówce za pół ceny. A zjeść tutaj warto, płacąc nawet całą kwotę – posiłek powstaje tylko z tego, co urośnie w ogrodzie, a na dodatek można poznać naprawdę nietypowe smaki. My na przykład jedliśmy danie przystrojone jadalnymi kwiatami. :)
Wstęp na kopułę Reichstagu jest darmowy, więc choćby dlatego warto się tam wybrać. ;) Oprócz audioguide’a, umożliwiającego nam poznanie historii jednego z budynków-ikon Berlina w pakiecie dostajemy też piękne widoki na miasto i możliwość przyjrzenia się z bliska tak niezwykłemu architektonicznemu przedsięwzięciu, jakim jest kopuła. Naprawdę warto, mimo że konieczna jest rejestracja przez internet, a przed wejściem do budynku parlamentu trzeba się jeszcze poddać kontroli osobistej. Tylko pamiętajcie, że rejestrować musicie się z dużym wyprzedzeniem, bo ostatnio zmniejszono limity odwiedzających i na przykład teraz najbliższe wolne miejsca można znaleźć w... czerwcu. ;)
Sporo widziałam już pałacowych wnętrz w Niemczech i nie nastawiałam się na nic szczególnego, kiedy wybierałam się do Pałacu Charlottenburg, ale muszę powiedzieć, że miło się tam rozczarowałam. Sal ogląda się naprawdę mnóstwo, wszystkie są piękne (chociaż ta ze zbiorami porcelany najpiękniejsza), a do tego w cenę biletu jest wliczony audioguide po polsku. Jedyny minus? Pałac zamknięto ostatnio do 2014 roku z powodu renowacji…