środa, 26 lutego 2014

Paryż. Dzień 2.

Nasz drugi dzień w Paryżu zaczął się od... deszczu, naturalnie. :) Pogodziwszy się z losem i wymeldowawszy z hostelu, ruszyłyśmy na Cmentarz Pere-Lachaise, po drodze zahaczając o MacDonalda, żeby skorzystać z toalety i zostać obcesowo potraktowanymi przez sprzedawczynię ("Wow, wow, I don't speak English" było szczytem jej zdolności językowych...). Na szczęście w stolicy Francji można znaleźć na ulicach bezpłatne toi toie, więc udało nam się uniknąć kryzysu, tylko szkoda 2,80 euro, które Marietta wydała na kawę i naleśniki. ;) Na cmentarzu jak to na cmentarzu - ja cieszyłam się jak głupi do sera, a moja współtowarzyszka patrzyła na mnie jak na wariatkę, normalka. ;) Dalej udałyśmy się do Bellville, czyli dzielnicy, która podobno zajęła miejsce skomercjalizowanego Montmartre, jeśli chodzi o sztukę uliczną. Niestety, nie widać jej tam wcale tak wiele, jak można by się spodziewać, ale za to park, który się tam znajduje, jest niesamowity, bo przy mniej mglistej i deszczowej pogodzie rozciąga się z niego wspaniały widok na Paryż. :) Stamtąd ruszyłyśmy właśnie do Montmartre, gdzie oprócz spaceru uroczymi uliczkami, raczyłyśmy się też francuskimi specjałami - croissantami z Boulangerie Gontran Cherrier (o, mamo, mamuniu, były przepyszne, nigdy wcześniej nie myślałam, że aż tak może zasmakować mi coś z ciasta francuskiego ;) ) i crème brûlée z Coquelicot (też dobre, ale już bez takiego zachwytu ;) ). Naszym ostatnim przystankiem tego dnia były ogrody Tuileries i Luwr. Podjęłyśmy też próbę wejścia do Oranżerii, gdzie znajdują się "Lilie wodne" Moneta, ale okazało się, że tego muzeum nie możemy zwiedzać za darmo w przeciwieństwie do większości innych atrakcji w Paryżu, więc sobie odpuściłyśmy. I tak właśnie minął nam dzień pod tytułem "dwie samotne dziewczyny w mieście zakochanych w walentynki". ;) A wieczorem wsiadłyśmy na pokład Megabusa (który prowadził koleś wyglądający jak Willy Wonka!) i udałyśmy się do Londynu. :)

Pere-Lachaise.
 Park Belleville i sama dzielnica.
 Montmartre.
 Tuileries i okolice.
 Luwr.