niedziela, 31 marca 2013

Hamburg - Reeperbahn.

Jeszcze w sobotę wieczorem ruszyłyśmy z Dajaną do St. Pauli, a dokładniej na Reeperbahn, czyli jedną z najbardziej znanych ulic czerwonych latarni na świecie. Nie miałyśmy w planach pójścia na imprezę, chciałyśmy po prostu zobaczyć to sławne miejsce. Szczerze mówiąc, wydało mi się ono dość przerażające, a na dodatek brudne i pełne bezdomnych (a każdy z nich miał psa. Czyżby służyły jako darmowy grzejnik?). Najbardziej zaskoczył nas chyba widok rodziców spacerujących po Reeperbahnie z dziećmi - ale z drugiej strony, czy w kraju, w którym powstało "Bravo", powinno coś takiego dziwić? ;) Oczywiście, nie zabrakło też pijanych angielskojęzycznych turystów... Nie wspominając już o tym, że cała oferta skierowana jest do panów (w najlepszym wypadku do gejów), a kobiety zupełnie się pomija - czy to lesbijki, czy heteroseksualne.

Reeperbahn w całej swojej okazałości.
My w odbiciu w witrynie jednego z tamtejszych klubów.
Oto dowód, że McDonalda można znaleźć zawsze i wszędzie. ;)
 Z przodu neon hotelowy, a z tyłu z napisem głoszącym: "Jezus żyje!". ;)
 Marketing w wydaniu reeperbahnowym. Jedno "sexy" to za mało. ;)
Po lewej znak informujący o zakazie używania broni, a po prawej polski akcent na Reeperbahnie, czyli restauracja "U Teresy". ;)
 Tamtejsze menu.
 A na koniec widok na wesołe miasteczko, które wyrasta w okolicach Reeperbahnu kilka razy do roku i nazywa się "Dom", co po niemiecku oznacza... "katedrę". xD

sobota, 30 marca 2013

Lübeck - der zweite Teil.

Zaczynamy odrobiną sztuki ulicznej Lubeki. ;)
Wnętrze kolejnego kościoła. Brakowało mi w nich malowideł na ścianach, a ich biel skojarzyła mi się z Kościołem Mariackim w Gdańsku.
Na jedną z kościelnych wież można wjechać windą i podziwiać Lubekę z góry. Wiatr na szczycie o mało nie pourywał nam głów, ale było warto, bo miasto pięknie prezentowało.

A kolejny post będzie z Hamburga. Przygotujcie się na lekki szok. ;)