piątek, 22 marca 2013

Dzień 15. Tbilisi z góry.

Z „Dziennika podróży”:
Kontynuując spacer, wjeżdżam kolejką linową na szczyt jednego z okalających Tbilisi wzgórz, na którym znajduje się pomnik Matki Gruzji i stara twierdza. Ląduję w jednym wagoniku z jakiś Włochem po trzydziestce i jego ojcem. Ten młodszy po angielsku prosi mnie, żebym zrobiła im wspólne zdjęcie. Tabletem. ;) Po opuszczeniu kolejki każdy z nich robi sobie kolejną fotkę na tle panoramy Tbilisi – tym razem ze mną. ;) Wykorzystuję przysługę i proszę, żeby i mnie zrobili jedno zdjęcie z panoramą miasta moim aparatem. Potem rozstajemy się (by wymienić uśmiechy, mijając się za chwilę pod Matką Gruzją) i ja ruszam w stronę pomnika i dziwnych ruin, które dostrzegam przed nim – okazuje się, że są własnością państwa greckiego (???). Potem zawracam i postanawiam zejść ze wzgórza na pieszo, mijając po drodze twierdzę. Klucząc starymi uliczkami, kieruję się na główną ulicę Tbilisi – Rustaveli – bo to tam, pod dawnym budynkiem parlamentu, jestem umówiona z byłą wolontariuszką EVS w mojej organizacji wysyłającej.

W kolejce...
... i po wyjściu z niej. ;)
Zdjęcie zrobione przez Włochów.
Widoki.
Greckie ruiny...
... i Matka Gruzja.
Jeszcze trochę widoków...
... i jeszcze trochę ruin. ;)
W Gruzji też nie brakowało latających reklamówek...
Panorama miasta z wagonikiem kolejki.
Kościół na wzgórzu.
Odbicie miasta w szybie jednej z pobliskich restauracji.
"Zboczona" rejestracja. ;)))
Interesująca antena telewizyjna. Widać, że Gruzja dąży do Europy, prawda? ;)
Kolejny kościół.
Stare miasto - z psami...
... śmiesznymi knajpami...
... i interesującymi budynkami.
Wnętrze jednego z najstarszych kościołów w Tbilisi.
Moje zdumienie nie znało granic, kiedy ujrzałam ten napis w stolicy Gruzji po raz pierwszy. Potem znalazłam ich więcej, więc przyglądajcie się uważnie poniższym fotografiom. ;)
Więcej zdjęć ze starego miasta.
Na prawej fotce widać kobietę przy interesującym automacie - Tbilisi jest ich pełne, a można w nich doładować telefon, opłacić rachunki za prąd i gaz, a także... zagrać w kasynie. ;)
Śmieszna tablica przy drzwiach do pewnego muzeum. ;)
Okolice Rustaveli.
Ulica ta - mimo że najbardziej znana w Tbilisi - nie przypadła mi do gustu, więc szybko się stamtąd zmyłyśmy. Poniżej były budynek parlamentu, pod którym się spotkałyśmy...
... który z bliska wyglądał tak. Popisany jak byle dworzec! ;)