Do Oybin wybrałam się z moim szefem szefów, jego dwoma córeczkami i Tihomirem, bo w tamtejszej starej szkole, która teraz należy do mojej organizacji, ma odbywać się część wymiany młodzieżowej, którą przygotowujemy w marcu. Miejscowość ta jest położona bardzo malowniczo w Górach Łużyckich na granicy Niemiec, Polski i Czech. Urzekła mnie swoim urokiem, ale bardzo żałuję, że akurat kiedy tam byliśmy zapanowała w Oybin iście oldenburska mgła, więc nie udało mi się wdrapać na górę, by zobaczyć znajdujący się na niej zamek, który stanowi największą atrakcję miejscowości. Ale miasteczko jest samo w sobie urocze, więc wybraliśmy się na długi spacer, a wieczorem poczekaliśmy, aż cały tłum przy górce do zjeżdżania na sankach zniknie... i sami poszliśmy pozjeżdżać. Nie ma więc tego złego, co by na dobre nie wyszło. :)
Bardzo podobała mi się zabudowa w Oybin.
("My mali Ojbińczycy zapraszamy na saneczkowy karnawał 7 lutego o godzinie 15:00.")