Do Bochum zawitaliśmy, ponieważ mieliśmy spędzić tam noc u kolegi z Hiszpanii poznanym na szkoleniu wprowadzającym. Adri i Tihomir od razu ruszyli do jego mieszkania, a ja postanowiłam jeszcze przed tym przespacerować się po centrum miasta. Szczerze mówiąc - nic ciekawego, bo Bochum jest tylko sypialnią dla ludzi, którzy pracują, uczą się i bawią w innych miastach Zagłębia Ruhry. W związku z tym, w centrum nie ma zupełnie nic oprócz sklepów. Zabytków w Bochum brak, nawet ratusz jest nowy - jednym słowem typowe miasto w typowym okręgu przemysłowym.
Jedna z nielicznych ciekawostek w Bochum - budynek dworca głównego pochodzi z lat. 50, co jest dość niezwykłe, bo niemieckie dworce są zazwyczaj albo bardzo stare (XIX w.), albo bardzo nowe (po zjednoczeniu Niemiec). ;)
Wchodzimy w dzielnicę zakupową.
Rzeczony ratusz. Niezbyt ładny, prawda? ;)
Po prawej - psychodelicznie podświetlony Christuskirche...
... z dziwaczną mozaiką w środku.