czwartek, 21 lutego 2013

Dzień 6. Noratus.

Z „Dziennika podróży”:
Po drodze do Noratus (pisanego też czasem Noraduz) Hovanes wziął mój aparat i zrobił nim kilka zdjęć, bo siedząc z przodu miał lepszy widok. Tamtejszy cmentarz okazał się nadzwyczajny, zwłaszcza, że nad chaczkarami pokrytymi rdzawymi porostami gromadziły się ciężkie burzowe chmury, nadające niebu niezwykły granatowy kolor. Do tego jeszcze wiał silny wiatr, potęgujący uczucie niesamowitości. Jednym słowem – jeden z lepszych cmentarzy, które widziałam w życiu. :)

Na początek dwa zdjęcia Hovanesa - góry...
 ... i brama wjazdowa do Noratus. :)
 Cmentarz.
 I na koniec - dwa widoki na wioskę Noratus z górami w tle.