Na lotnisku Rzym Fiumicino mieliśmy sporo czasu. Czekając, siedzieliśmy pod... salą do modlitw. ;)
Jeszcze kilka fotek z Włoch. Ten wyjazd był bardzo owocny pod względem fotograficznym. ;)
Po prawej widzicie włoski sposób na wieszanie nekrologów. Nie wspomnę o tym, że one są kolorowe. :o ;)
Bułgarska fasola we wzorki. ;)
Każdy z nas dostał we Włoszech kubeczek na własność, z którego piliśmy na każdym posiłku i który był naszym "najlepszym przyjacielem". Niestety, na koniec musieliśmy je zostawić. ;( ;)
Ostatniego wieczora grała dla nas do tańca włoska kapela ludowa. :D
Tak wyglądałam wg moich włoskich znajomych. ;) Obok fragment motylarnii na wyspie Mainau.
Więcej Jeziora Bodeńskiego. ;)
W autobusie w Konstancji. "Drogi podróżny! 40 euro to dużo pieniędzy... Według Regulaminu Przewozów taką opatę musimy pobrać od Ciebie, jeśli korzystasz z trasportu publicznego bez ważnego biletu. Lepiej kup sobie za to coś ładnego! Tym samym wyświadczysz sam sobie ogromną przysługę i zaoszczędzisz nam niemiłej pracy".
Śmieci w Konstancji i wywieszka Deutsche Bahn na jednej ze stacji: "Nie w smak każdemu, ale dobra mieszanka: nasz Koktail Remontowy".
Odpływ w zlewie w łazience u mojej hostki w Stuttgarcie. :D
Również gdzieś w Stuttgarcie. ;)
Dwukolorowa amerykanka?! Wcale nie smakowała lepiej...
Berlińskie ludziki na światłach w Ludwigsburgu. ;)
Parking dla kobiet tamże. ;)
Rury remontowe w Stuttgarcie. Ściągają od Berlina! ;)
Heh. ;)
Kosz z wymalowanym serduszkiem i "To mogłoby ci pasować: szkoła policealna dla międzynarodowych projektantów mody". ;)))
"Jeżdżący bez biletu, uwaga! Tutaj do noclegu dodajemy darmowe bilety na transport publiczny".
Śmiesznie obklejone ziemią ziemniaki.
Bacalhau w wykonaniu moich couchsurferów z Portugalii. To właśnie ich odwiedzimy w Porto. :)
A potrawa wyszła im pyszna! :)
Żegnając moją koleżankę z USA, zjedliśmy kolację w restauracji kambodżańskiej.
Wyścig kaczek w Heidelbergu. Gdyby ktoś był zainteresowany - w Kościerzynie też takie organizują. ;)
Heidelberska twórczość znakowa. ;)
Dwie dziewczyny widziane w Heidelbergu z torbami z Berlina. ;)
Podróż po Dolinie Środkowego Renu - tamtejsze mieściny są tak małe, że kasy są zazwyczaj nieczynne i bilety kupuje się u konduktora.
Jeden z dworców w tych małych miejscowościach był dość przerażający - w szybach znajdowały się takie dziury. :o
Wlepka widziana gdzieś po drodze.
W Koblencji trwał akurat festiwal piwa. ;)
Naszych przedstawicieli nie mogło zabraknąć! ;)
Kosz na śmieci tamże oraz elegancka dzielnica willowa w Bonn, gdzie spałam tego dnia.
Po lewej jeszcze Bonn, po prawej już Tempelhof i dziwna konstrukcja w tamtejszym urban garden. ;)
Ogłoszenie o licytacji rowerów na dworcu w Düsseldorfie oraz tablica w Münster o tym, gdzie należy, a gdzie nie należy ich odstawiać. ;)
("Zamordowany przez nazistów")
Śmieszna reklama jednej z sieci komórkowych.
Samochód-reklama. ;)
Turecki cmentarz, na który zaszłam, bo był niedaleko Tempelhofu.
Po jednej z koleżanek, która wyjechała z Berlina wcześniej niż ja, odziedziczyłam sporo zamrożonych truskawek. W związku z tym jedliśmy truskawkowe crumble dzień w dzień przez bity tydzień. Pycha! ;)
I na koniec - mój serbski faworyt, czyli biszkopty Plazma. :D