Jako że wczoraj przypadała kolejna rocznica mojego przyjazdu do Berlina (chyba niedługo będę musiała wymyślić jakieś inne usprawiedliwienie dla tych postów, bo kto normalny świętuje rocznicę 3 tygodni od czegokolwiek?), przygotowałam dla was kolejne zestawienie 10 zabawnych faktów. Oto one:
Fakt 1.
Jest jedna rzecz, którą praktycznie wszyscy wiedzą o Niemcach - że u nich zawsze "Ordnung muss sein". Człowiek pojawia się w kraju naszych zachodnich sąsiadów i myśli, że wszędzie tu będzie czysto. Ani jednego papierka, ani jednej butelki, ani jednej psiej kupy. A tu... niespodzianka! Kup widziałam tu więcej niż w Polsce, papierków też sporawo. Butelki nigdy nie lądują w koszu, tylko zawsze stawiane są obok, co jest oznaką miłosierdzia dla bezdomnych (którzy mogą je oddać w sklepie i odzyskać Pfand), ale jednocześnie tworzy wrażenie nieludzkiego syfu. O Berlinie można powiedzieć więc wszystko, ale na pewno nie to, że jest tu czysto. ;)
Fakt 2.
Jak wiadomo Niemcy piwem stoją. Co oznacza, że o godzinie 11 rano w niedzielę normalnym widokiem jest grupa Niemców z kuflami w knajpie...
Fakt 3.
... oraz to, że mimo wyraźnego zakazu spożywania alkoholu w metrze, za każdym razem, gdy nim jadę, jest tam ktoś, kto popija piwo. U nas ludzie chociaż starają się to ukryć i kombinują z butelką w szparze pomiędzy siedzeniami itd. Tutaj nikt się nie krępuje i wszyscy piją otwarcie. Być może ma to związek z faktem, że jeszcze ani razu nie widziałam w Berlinie kontrolerów w komunikacji miejskiej - a jeżdżę dość sporo.
Fakt 4.
A skoro już jesteśmy przy używkach... Oficjalnie ogłaszam - Niemcy to nie jest kraj dla mnie. Dlaczego? Bo wszyscy tutaj palą! I kiedy mówię wszyscy, naprawdę mam to na myśli. W moim miejscu pracy zatrudnione jest ok. 10 osób. Niepalących z tego są dwie - ja i szefowa, która jest pozytywnie zakręcona na punkcie zdrowego stylu życia. Nie mam pojęcia, czemu tak duży jest odsetek palących, bo paczka fajek kosztuje tutaj 5 euro....
Fakt 5.
... ale może mieć to związek z Azjatami wystającymi pod praktycznie każdym supermarketem. Cóż oni tam robią, zapytacie? Ano - sprzedają nielegalne papierosy. Często podróbki albo fajki z przemytu - co oznacza, że są dużo tańsze.
Fakt 6.
A teraz trochę o poczcie, na której, biorąc udział w Postcrossingu, spędzam sporo czasu. Kocham niemiecką pocztę! Po pierwsze, człowiek nie musi stać w kolejce, żeby kupić znaczek - bo od tego są automaty. I można w nich wybrać język polski! :D Po drugie - kiedy przychodzi do ciebie paczka, listonosz zostawia ci awizo, ale wcale nie musisz z nim iść do urzędu, żeby odstać swoje - odbierasz ją u któregoś z sąsiadów, który akurat był w domu. :)
Fakt 7.
A skoro jesteśmy już przy maszynach do sprzedawania czegokolwiek - dzięki niebiosom za Deutsche Bahn (czyli niemieckie koleje)! I tu nie trzeba wystawać w kilometrowych kolejkach przy kasach - wystarczy skorzystać z automatów do kupna biletów. :) Tyle że w tych nie ma już polskiego - ale jest angielski, więc nie jest tak źle. ;)
Fakt 8.
Niestety, Deutsche Bahn ma też pewną wadę - za przejazd pociągiem płaci się jak za zboże! Dlatego warto kupować bilety dużo szybciej, można wtedy sporo zaoszczędzić. Jeśli ktoś ma zamiar sporo jeździć, może też kupić kartę zniżkową tzw. BahnCard. Tak więc, mimo że pociągi w Niemczech są czyste i szybkie, wolę nasze polskie - brudne, wolne i zatłoczone. Przynajmniej są tanie, bo gdybym za podróż długości ok. 500 km w Polsce, musiała zapłacić ok. 400 zł (standardową ceną za bilet do Monachium jest 110 euro), to nigdy bym się nie ruszała z domu.
Fakt 9.
Może i w Niemczech nie dam rady kolekcjonować korków do butelek, ale przynajmniej mogę rejestrować banknoty euro, by zobaczyć, gdzie były wcześniej. A wszystko to dzięki stronie eurobilltracker.com, gdzie w specjalnym formularzu umieszcza się nominał, numer seryjny oraz kod mennicy każdego posiadanego przez siebie banknotu, dzięki czemu można śledzić dalsze losy swoich pieniędzy. :)
Fakt 10.
Okazuje się, że moje imię jest naprawdę popularne... jeśli chodzi o postacie bajkowe. Nosi je nie tylko wróżka z "Wanda und Cosmo - Wenn Elfen helfen", ale także bohaterka książki o Wandzie Waschbär (Szop Pracz...), którą znalazłam w Buntes Hausie. Z kolei inna opowieść dla dzieci o jakiejś Wandzie jest reklamowana na ekranach w metrze - a więc jest tych Wand tutaj naprawdę sporo. :)