W zeszłą sobotę wzięłam udział w berlińskiej Nocy Muzeów, która odbywała się pod hasłem "Berlin hat Geburtstag, 110 Museen gratulieren" ("Berlin ma urodziny, 110 muzeów składa mu życzenia"). Oczywiście, odwiedziłam tylko niewielki ułamek otwartych placówek (a dokładnie 5/110 ;) ), ale i tak bawiłam się przednio. :) Noc Muzeów trwała od godziny 18:00 do 2:00 i należało kupić bilet, by w niej uczestniczyć (12 euro ulgowy). Dzięki temu liczba zwiedzających była ograniczona i nie było (sic! Kto był na Nocy Muzeów w Gdańsku ten wie, o czym mówię...) żadnych kolejek (ale i tak według oficjalnych danych osób biorących udział w tym wydarzeniu było 30 tysięcy). Ja postąpiłam strategicznie i zaczęłam od zwiedzania 2 najdroższych muzeów z listy (nie licząc pałacu Charlottenburg i Zoo Aquarium, ale zrobiłam to świadomie, bo na ten pierwszy potrzebuję całego dnia i ładnej pogody, a do drugiego bardziej opłaca się kupić normalny bilet i zwiedzić przy okazji zoo). I naprawdę nie wiem, czemu mi wyszło w tym wstępie tyle nawiasów. Z góry za to przepraszam. :)
W okolicy Checkpoint Charlie (czyli dawnej budki strażniczej na granicy radziecko-amerykańskiej z czasów, gdy Berlin był podzielony na sektory) znajdują się fragmenty muru berlińskiego.
A tak wyglądał Checkpoint Charlie tego dnia. I nie jest to jakaś odosobniona sytuacja - zawsze jest tam tyle ludzi. Naprawdę nie rozumiem, co tak rajcuje turystów w murze berlińskim, żeby dawać sobie ostemplować prawdziwy paszport dawnymi stempelkami z granicy, cykać fotki ze strażnikami i okupować budkę strażniczą. W Berlinie jest tyle ładniejszych miejsc i ciekawszych obiektów, a takie tłumy tylko pod Checkpoint Charlie...
Słynna tablica informująca o granicy - ale to tylko kopia, gdyż oryginał znajduje się w Mauer Museum...
... którego nazwa ma jeszcze podtytuł - Museum Haus am Checkpoint Charlie - co czyni ją jedną z najdłuższych nazw muzeów na świecie. A przynajmniej tak przypuszczam. ;) W placówce nie można robić zdjęć, ale postanowiłam to zignorować - zwłaszcza, że nie widziałam żadnego uzasadnienia dla takiego zakazu i nie używałam lampy. Na dodatek nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że muzeum jest zwykłym wabikiem na turystów (zwłaszcza, że cena biletu ulgowego w zwykły dzień wynosi 9,50 euro...), więc ostatnie moje skrupuły zniknęły. Oczywiście, było dość tłoczno. ;)
Mapa, na której Churchill pozaznaczał strefy wpływów po wojnie.
Puszki z jedzeniem zrzucane w trakcie Mostu Powietrznego.
Najciekawsza była wystawa dotycząca metod nielegalnego przekraczania granicy.
Nie wiem, co to (ani jedno, ani drugie), ale obie te rzeczy zwróciły moją uwagę. :)
Polski akcent. :)
Oryginalna tablica sprzed Checkpoint Charlie.
No i obiecana fotka z Fuckparade. :) Czytałam sobie spokojnie o jednym z eksponatów, a tu nagle dobiegła mnie muzyka. Od razu domyśliłam się, że to Fuckparade, ale inni turyści okupowali okna i rozważali, o co chodzi. Co ciekawe, przemarsz miał się zacząć o 15 i skończyć do 17, a tak naprawdę początek miał o 16. Kiedy zobaczyłam go przez okno muzeum było ok. 19, a jego końca jeszcze nie było widać. :)
I jeszcze jedno słowo o Mauermuseum - kierunek zwiedzania jest oznaczony beznadziejnie. Strzałki na podłodze kończą się czasem na ścianie/drzwiach z napisem "tylko wyjście awaryjne", a tabliczek brakuje. Biorąc pod uwagę powyższy fakt, cenę biletu wstępu oraz jakość wystawy, radzę raczej zrezygnować z tego muzeum, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na coś innego - na przykład Currywurst Museum, które znajduje się w okolicy, jest o niebo ciekawsze (ale równie drogie) i będzie o nim kolejny post. :)
Translation/Übersetzung
I took part in the Long Night of Museums in Berlin and visited Checkpoint Charlie and Mauermuseum.
Ich habe and der Lange Nacht der Museen in Berlin teilgenommen und Checkpoint Charlie und Mauermuseum besichtigt.