No koniec mojego spaceru po Potsdamer Platzu postanowiłam zobaczyć Muzeum Filmu i Telewizji, które się tu mieści, a także spojrzeć na Berlin z góry z tarasu widokowego w wieżowcu zwanym (od nazwiska architekta, który go zaprojektował) Kollhoff-Tower przy jednoczesnym wykorzystaniu mojej oszczędnej metody - to znaczy wjechać na szczyt przed zachodem słońca i obejrzeć widoki w świetle dziennym, a potem poczekać aż się ściemni i zobaczyć, jak wygląda miasto nocą. :) Dzięki temu wy możecie poniżej oglądać podwójną porcję zdjęć. ;)
Muzeum Filmu i Telewizji ma jedną dużą zaletę i jedną dużą wadę. Najpierw zaleta - jest naprawdę nowocześnie zrobione. A wada? Dotyczy wyłącznie historii kina i telewizji niemieckiej, czyli dla zwiedzających spoza tego kraju nie jest zbyt porywające. ;) Tak wyglądają jego wnętrza, w których dużą rolę odgrywają lustra, więc...
... oczywiście, że musiałam zrobić sobie zdjęcie w jednym z nich (chociaż właściwie nie w jednym, o czym przekonacie się za chwilę ;) ).
Oto sala, gdzie na dużych ekranach wyświetlane były fragmenty niemieckich filmów. Był też kawałek tego, który oglądałam na Nocy Filmowej UFA. :) A teraz szybki konkurs: kto zgadnie w jakim filmie występowała ruda pani na pierwszym planie dostanie... prawdziwe niemieckie żelki Haribo (ale do odbioru osobistego ;) ).
Na końcu wystawy kilka sal poświęcono Marlenie Dietrich. Tak wyglądały jej walizki... ;)
... tak stroje...
... a tak ja w odbiciu na suficie w sali z ubraniami. ;)
Po zwiedzeniu muzeum, wjechałam "najszybszą windą Europy" (a przynajmniej jest ona taka według reklamy) na szczyt Kollhoff-Tower...
... by podziwiać "najpiękniejszy widok na Berlin" (również cytat z reklamy). Jako Rasowy-Łowca-Widoków-Na-Berlin-Ze-Szczytu-Czegokolwiek (że wspomnę dla przykładu o Kolumnie Zwycięstwa, kopule Reichstagu czy Katedrze Berlińskiej) muszę powiedzieć, że ten był rzeczywiście całkiem niezły. ;) A widać było fragment Bahn Tower, inne wieżowce przy Potsdamer Platz z widocznymi w tle Pomnikiem Pomordowanych Żydów Europy i kopułą Reichstagu...
... urzędników pracujących w Bahn Tower ;) ...
... zadaszenie Sony Center i jesienny Tiergarten...
... zachód miasta z Filharmonią...
... i Biblioteką Narodową...
... Tempodrom...
... no i oczywiście Wieżę Telewizyjną z Leipziger Platz i Remontem na pierwszym planie. ;)
Tutaj ten sam widok z bliska.
A to zdjęcie zrobiłam, czekając aż się ściemni. Tak właśnie wyglądał taras widokowy. :)
Kiedy wreszcie nadeszła noc, ja zaczęłam mój spacer dookoła wieżowca na nowo. Tym razem zaczęłam w miejscu, w którym ostatnio skończyłam. Na pierwszy ogień poszła więc Wieża Telewizyjna...
... a zaraz potem - Bahn Tower, Pomnik Pomordowanych Żydów Europy i kopuła Reichstagu.
Kolejne szybkie spojrzenie do biur kolejarzy - pracowali jak mróweczki, więc szybko zostawiłam ich w spokoju i przeszłam dalej...
... by podziwiać podświetloną kopułę Sony Center...
... Filharmonię...
... Biblliotekę Narodową i rzęsiście oświetlony korytarz w centrum handlowym Arkaden...
... Tempodrom tonący w morzy świateł...
... i balon z reklamą "Die Welt" unoszący się nad miastem. :)
A na koniec - parametry "najszybszej windy Europy" (prędkość, wysokość, na którą wjeżdża i czas przejazdu). ;)
Translation
After wandering around Potsdamer Platz I decided to visit the Museum für Film und Fernsehen. This would have been exteremely interesting (because the exibition was made in a very modern way) if it hadn't been for the fact that it tells only the story of German cinema and TV and I don't know much about any of them. ;) But I enjoyed the museum anyway. :) Later on I went to top of Kollhoff-Tower to admire views of Berlin during the day and the night. I love looking at Berlin from any view terraces! :)