Niniejszym dobrnęliśmy do najważniejszego punktu mojej wycieczki do Monachium, czyli Oktoberfestu - który oczywiście został naznaczony przez... deszcz, jakżeby inaczej. ;) Deszcz, który sprawił, że byłam na największym festiwalu piwa na świecie i... nie napiłam się piwa. Bo kiedy pada, wszystkie namioty są pełne. A kiedy namioty są pełne, to nie wpuszczają już więcej ludzi. Zostają wtedy jeszcze ogródki piwne pod gołym niebem. Ale pada, więc ławki w nich są mokre, więc nie możesz usiąść. A kiedy nie siedzisz - nie możesz nic zamówić, bo kelnerki po prostu cię ignorują. No i nie możesz podejść do lady, żeby kupić piwo - bo lady nie ma, w końcu są kelnerki. :) Ale tak naprawdę to nic nie szkodzi, że nie miałam okazji skosztować złocistego trunku na Oktoberfeście - po całej imprezie byłam tak mokra, że wspomnienia i tak mam niezapomniane. ;))) No i piwo warzone na festiwal przez wiele browarów nie różni się niczym od tego, które produkują na co dzień, więc po prostu wybiorę się do jakiegoś supermarketu w Berlinie i kupię sobie butelkę lub dwie Paulanera, bo... "jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać?" ;)
Tak wyglądało wyjście z tunelu metra na 20 minut przed rozpoczęciem festiwalu. Od razu zrozumiałam, czemu w każdym środku transportu można było znaleźć informację, żeby w miarę możliwości dojść na Theresienwiese (gdzie odbywa się Oktoberfest) na pieszo.
Następnie rozpoczęła się parada otwierająca imprezę - na teren festiwalu po kolei wjeżdżały bryczki z rodzinami właścicieli poszczególnych browarów, wchodziły tradycyjne bawarskie zespoły itp. Na początku nie padało, więc mimo tłumów, udawało mi się coś dojrzeć...
... ale kiedy zaczęło znów lać widok miałam taki. ;)))
A tak sprawy się miały po zakończeniu parady.
Nie zanosiło się na poprawę pogody, więc dzielnie ruszyłam oglądać teren festiwalu. Oczywiście, z przerwami na chowanie pod jakimkolwiek dostępnym daszkiem, gdy tylko dochodziło do kolejnego oberwania chmury. ;) Na początek oglądałam wszelkie stoiska związane z piciem i jedzeniem oraz namioty poszczególnych browarów.
Potem próbowałam znaleźć jakieś miejsce, żeby napić się piwa. Ale wszędzie sytuacja wyglądała tak, jak opisałam to na początku tego posta. ;)
W tym momencie zaczęło padać jeszcze mocniej (też nie myślałam, że to możliwe xD), więc nie miałam wyjścia i musiałam się oddalić - poprzez tę część Theresienwiese, gdzie królują najróżniejsze kolejki górskie itp.
Po drodze miałam jeszcze okazję przyjrzeć się przemarszowi tradycyjnej bawarskiej orkiestry z bliska. Brawo dla chłopaków, że utrzymywali szyk nawet w niesprzyjających warunkach pogodowych! ;)
No i na koniec - taniec w deszczu. ;) W tle posąg Bawarii.
PS. Kilka zdjęć z Oktoberfestu zrobionych przez profesjonalistów znajdziecie tutaj. :)
Translation
As you can see my Oktoberfest was very... rainy. ;) This is also why I actually didn't drink any beer during festival - it rained too heavily. When it rains, there is no place to seat in the tents and in the beer gardens too, because benches are wet. This is why you cannot order anything - when you are not sitting, waitresses just ignore you. And you also cannot order anything at the counter - because there are waitresses who count on tips. But I was so wet on that day that I'm going to have unforgettable memories anyway - even without drinking beer. ;) PS. Some photos taken during Oktoberfest by professional photographers are to be found here. :)