czwartek, 4 października 2012

Halle an der Saale in der Nacht.

Moim sposobem na tanie (a przynajmniej tańsze...) podróżowanie po Niemczech koleją jest po pierwsze, jazda pociągiem w nocy, by zaoszczędzić chociaż na noclegach, a po drugie, długi czas pomiędzy przesiadkami, kiedy to mogę opuścić teren dworca i odbyć nocny spacer po mieście, w którym akurat jestem. W ten oto sposób podczas powrotu z Monachium miałam okazję zobaczyć Halle nad rzeką Saale leżące w okolicach Lipska. Oczywiście, nie obyło się bez przygody. ;) Jechałam ekspresem ze stolicy Bawarii do Lipska i miałam wysiąść na przedostatnim przystanku, czyli w Naumburgu, skąd miałam dojechać do Halle, by tam poczekać prawie cztery godziny na pociąg do Berlina. Przede mną była długa droga, więc starałam się zasnąć, nie zawracając sobie głowy koniecznością nastawienia budzika, bo nie wiem, czy wiecie, ale w niemieckich pociągach przed każdą stacją przez głośniki zostaje nadany specjalny sygnał (znany także pod nazwą Bardzo-Wkurzająca-Muzyczka-Zwłaszcza-W-Nocy), a potem motorniczy wymienia nazwę kolejnej stacji, podaje godzinę przyjazdu i możliwe przesiadki, dziękuje za wspólną podróż, przypomina o zabraniu bagażu itd. W sumie, robi się z tego całkiem długa litania, więc byłam pewna, że się obudzę, kiedy już będzie czas. Niestety, w jakiś dziwny sposób tak się nie stało i obudziłam się dopiero, kiedy staliśmy już w Naumburgu. Zanim zorientowałam się, co się dzieje i zebrałam swoje rzeczy, pociąg już ruszył, więc zostałam zmuszona do odbycia reszty podróży, ukrywając się przed konduktorem w toalecie. ;) Na szczęście Halle i Lipsk tworzą aglomerację, więc kursuje pomiędzy nimi S-bahn - nawet o pierwszej w nocy. Zapłaciłam więc 6 euro i dojechałam nim do Halle - tym razem pilnując, żeby nie zasnąć, mimo że wysiadałam na ostatniej stacji. ;) Wciąż miałam prawie 3 godziny do pociągu do Berlina, więc mimo wszystko udało mi się zrealizować plan zobaczenia miasta.

Na początku szłam wzdłuż długiej ulicy prowadzącej z dworca do rynku.
Szłam tak i szłam, przyglądając się po drodze śmietnikom, z których wysypywały się śmieci - niezawodny znak dobrej sobotniej imprezy. Aż w końcu spotkałam zamiatającą panią - i byłam już pewna, że impreza była naprawdę wspaniała. ;)
A kiedy już dotarłam na rynek, okazało się, że to była naprawdę spora impreza - cały plac zastawiony był różnymi budkami i namiotami, w których za dnia można kupić jedzenie i napoje.
Witamy w Niemczech - tu nawet w środku nocy ludzie przemieszczają się rowerem. ;)
Marienkirche od strony Hallmarktu...
 ... gdzie oczywiście trwał Remont. ;) Szmata, która znalazła się w kadrze,  wisiała na jednej z maszyn, które przy nim pracowały.
Halle to miasto, w którym urodził się Georg Friedrich Händel, więc następnie wyruszyłam na poszukiwania jego domu. Tak wyglądała moja droga.
Znalezienie go nie było trudne - jak już pisałam, w Halle, w przeciwieństwie do Monachium, zamontowano drogowskazy dla turystów. Tak właśnie prezentuje się dom sławnego kompozytora. :)
Moje dwa ulubione zdjęcia z Halle - interesujący pomnik, który zobaczyłam na początku mojego spaceru i podwórko restauracyjne z jego końca, które przywodzi mi na myśl teatr elżbietański. ;)
Przed wyruszeniem w drogę na dworzec, przeszłam się jeszcze raz po rynku (ta podświetlona na czerwono rzeźba, to pomnik rzeczonego Händla. Prawda, że wygląda psychodelicznie? ;) ).
No i na koniec - ostatnie zdjęcie, które zrobiłam podczas tej wycieczki. Mojemu dzielnemu aparatowi po dwudniowej pracy padła w tym momencie bateria. :)


Translation

These are photos I took during my short stroll in Halle (Saale), which I visited between changing trains on my way from Munich to Berlin. This is how I travel relatively cheap in Germany, where transport is exteremely expensive - I travel during the night to save money on accomodation and I try to have as much time as possible, when I have to change trains. Halle seems to be a very cosy city and it was nice to wander around in the middle of the night seeing everywhere signs of the Saturday's party. :)