Korzystając z niezaplanowanego urlopu (całe szefostwo zachorowało i nie było komu otwierać Buntes Hausu. Szkoda, że choroby nie da się przewidzieć, bo gdybym wiedziała wcześniej, że dostanę aż 3 dni wolnego, to tyle by mnie Berlin widział...), postanowiłam... najpierw posprzątać pokój, a potem trochę pozwiedzać. ;) W związku z tym zawitałam do Muzeum Historii Naturalnej, gdzie można podziwiać m. in. największy zrekonstruowany szkielet dinozaura na świecie. :)
Zwiedzanie rozpoczyna się właśnie od sali ze szkieletami dinozaurów. Robią one naprawdę ogromne wrażenie - największe oczywiście ten rekordowy, zwłaszcza kiedy zobaczy się, jak małą ten dinozaur miał głowę w stosunku do reszty ciała i przeczyta, że jego serce musiało ważyć co najmniej 400 kilogramów, by mieć siłę wpompowywać krew na szczyt tak długiej szyi. ;)
Następnie kierunek zwiedzania zależy już głównie od indywidualnych preferencji. Ja przeszłam więc do sali z wystawą minerałów...
... by na dłużej zawitać na wystawie dotyczącej kosmosu. Świetną atrakcją dla zwiedzających jest możliwość obejrzenia filmu o historii Wszechświata wyświetlanego na z wolna opuszczającym się talerzu (co brzmi trochę śmiesznie, ale jak zobaczycie poniższe zdjęcie, to zrozumiecie, o co chodzi ;) ).
Czas na małą radę dla tych, którzy chcieliby odwiedzić muzeum. Nie wchodźcie na górę po tych dłuuugich schodach - chyba że naprawdę macie na to ochotę. Na szczycie nie ma żadnych wystaw, a jedyne co się ogląda (przez szyby w zamkniętych drzwiach...) to sale badawcze wypełnione rzędami szaf lub półek. U góry można posłuchać też muzyki inspirowanej kosmosem, ale to samo stanowisko znajduje się na dole. A tak wygląda widok z wyżej opisanych schodów na "salę kosmiczną".... ;)
... i jedna z sal na wyższych piętrach.
Następnie oglądałam krótką wystawę tymczasową poświęconą szczególnej umiejętności ptaków - czyli lataniu.
Potem przyszedł czas na salę wypełnioną wypchanymi zwierzętami. Wiem, że brzmi to trochę makabrycznie (tutaj przeczytacie więcej o tym procesie), ale wystawa jest naprawdę świetna.
Ogromne modele owadów. Muchę i komara przyjęłam na spokojnie - ci, co mnie znają, wiedzą, że nie tak łatwo mnie obrzydzić...
... ale to?!
Krótki przystanek na podziwianie skamielin...
... i na koniec sala, gdzie dosłownie opadła mi szczęka. Drzwi do niej otwierają się dopiero po naciśnięciu odpowiedniego guzika, więc nie dajcie się zniechęcić, jeśli się na początku nie zorientujecie i pocałujecie klamkę. Po prostu poszukajcie przycisku i... wejdźcie w świat słoików ze zwierzętami w formalinie.
Translation
Nuturkunde Museum is just amazing! I visited it taking advatage of my 3 extra free days (all the bosses ill... Too bad you can't predict an illness, because if I had known earlier I would have certainly planned a trip somewhere :) ) and was astonished by its exhibition. It is obviously a must-see during a visit in Berlin!