Pomyślałam sobie, że skoro relację z Monachium zaczęłam od oceny subiektywnej to dobrze byłoby kontynuować ten zwyczaj. Na wstępie powiem tylko tyle - I < 3 Frankfurt am Main! Ale bardziej I < 3 Mainz. ;)
1. Frankfurt/Rhein-Main jest zdecydowanie aglomeracja wiewiórek. :) Podczas mojego pobytu tam spotkałam aż dwie - po jednej na każdy dzień. Z czego jedną w środku miasta, w wąskiej uliczce, gdzie było tylko jedno drzewo. :) Muszę powiedzieć, że te spotkania ostatecznie podbiły moje serce - nawet jeśli miałam wcześniej jakieś wątpliwości co do tego miasta, to po zobaczeniu tych rudych zwierzątek musiały się one całkowicie rozwiać. ;)
2. Z drugiej jednak strony we Frankfurcie i okolicach widziałam naprawdę sporo żebraków. W porównaniu z Berlinem, gdzie widuje się ich bardzo rzadko i z Monachium, gdzie nie spotkałam ani jednego mimo trwania Oktoberfestu, tu było ich mnóstwo. Najczęściej stali przy drzwiach kościołów i zbierali jałmużnę, utrudniając tym samym przejście. Na dodatek, byli dość agresywni i nachalni. ;/
3. Frankfurt ma najśmieszniejszy Rynek jaki widziałam w życiu - znajduje się on na górze (co zostało nawet odzwierciedlone w jego nazwie - Römerberg), ale nie, jak to zwykle ma miejsce w takich wypadkach, w całości na jej szczycie. Nieee, tutaj po prostu jedna jego część jest wyżej, a druga niżej, spadając ku Menowi. Zabawna sprawa. :)
4. Po raz kolejny mamy tu do czynienia z miłymi i pomocnymi ludźmi (np. wypisuję pocztówkę na torebce podczas jazdy S-Bahnem, a pan siedzący naprzeciwko proponuje mi swój kalendarz jako podkładkę)! Doprawdy, nie wiem, co jest nie tak z berlińczykami. Syndrom stolicy? ;)
5. Śmietniki (teraz już wszyscy na pewno myślą, że jestem dziwna, ale co tam ;) )! We Frankfurcie są niebieskie ze skyline miasta. Świetne! Podobnie ozdobione są też transformatory. Super sprawa. :)
6. Na koniec trochę o transporcie - kosmiczne jest to, że w S-Bahnie jest... pierwsza klasa. xDD A U-Bahn ma śmieszne stare pociągi, które mają stoliczki przy oknach. No i praktycznie wszystkie stacje, które widziałam, wyglądały na dość stare i brudne (nie w sensie, że walały się po nich śmieci, tylko takie... przykurzone). Jak na razie więc w kategorii "uroda przystanków komunikacji miejskiej" wciąż wygrywa Berlin. :)