środa, 12 grudnia 2012

Listopad w obrazkach - część 2.

Przed moim wyjazdem do Oldenburga stacja U Hellersdorf zmieniła się w miejsce manifestacji uczniowskich poglądów. "Bezpłatny dostęp do pomocy naukowych - natychmiast!"...
 ... i "nasza przyszłość czynnikiem kosztowym?"
 Okazało się, że na mój peron na Hauptbahnhofie przyjeżdża zazwyczaj "Berlin-Warszawa-Express". :)
 Do Hanoweru jechałam prawie pustym pociągiem.
Komedia romantyczna po niemiecku, czyli "Wprowadzenie do bycia nieszczęśliwym (albo jak Tiffany i tak znalazła miłość)". ;)
 Nie miałam pojęcia, co ten znak oznacza, póki nie zobaczyłam go wczoraj w piekarni w Belgradzie, gdzie był podpisany. Wiem więc teraz, że pokazuje on  miejsce zbiórki w razie pożaru. ;)
 W tunelu podziemnym w Hanowerze.
 Sklep sprzedający Drindle i Lederhose tamże. ;)
 Całe miasto obwieszone było plakatami wyborczymi. "Ty wybierasz. Chcę żyć zgodnie z tym, jaki jestem" i "Zamiast sp€kulować, obdarowuj dzieci!".
 Partia Piratów przygotowała swoją kampanię w myśl pierwszego plakatu ("Czytaj programy wyborcze. Cała reszta jest reklamą."). Dlatego można było znaleźć nawiązanie do reklam Volkswagena ("Das Auto" - "Samochód") z hasłem "Slogan"...
... oraz do reklam T-Mobile ("Doświadcz tego, co łączy") z hasłem "Wybierz to, co łączy" i Whiskas ("Twój kot wybrałby Whiskas") - "Obywatele poszliby głosować".
 Berlińska reklama Red Bulla i jedyny fajny śmietnik w Hannowerze. ;)
 Koncert na dudach w samym centrum Oldenburga.
 Dziwne nazwisko znalezione na Gertrudenfriedhof ("nie" - nigdy, "Mann" - człowiek) i jemioła pod kościołem w Bremerhaven.
 Zdjęcie z Mikołajem obowiązkowe. :D
 Przenośny automat sprzedający papierosy. ^^ 
 Morze Północne widziane w Bremerhaven.
Torebka z węża w zoo...
 ... i toaleta tamże. ;)
 Zbieracze wody kapiącej z sufitu w Klimahausie. ;)
 Postój rowerów przed dworcem w Oldenburgu...
 ... i parking dla rowerów tamże. Imponujące. :)
 Plakat przeciwko jeżdżeniu bez biletu "Myślę, że zemdleję; Człowieku, przed chwilą jeszcze go miałem!, Mój sąsiad przed chwilą zjadł mój bilet; Ktoś mi go ukradł; Ach, za jeżdżenie pociągiem trzeba zapłacić?; Właściwie to miałam go właśnie kupić. Niezłe próby, ale jazda bez biletu kosztuje 40 euro". Przy czym pragnę powiedzieć, że jazda bez biletu może się opłacać (zwłaszcza, kiedy kosztuje on 100 euro), bo kara jest zawsze taka sama. Nie, żebym kogoś do tego zachęcała. ;)
 Apfeltasche (rodzaj pieroga z ciasta francuskiego z jabłkiem w środku) kupione w Bremie, żeby rozmienić pieniądze.
  Reklama salonu piękności "Kępińska" (napisane z wszystkimi polskimi znakami!) gdzieś w zakamarkach Böttcherstraße.
Statek "Hanseat" czyli "Seat hanzaetycki". :D
 Fragemnt jakiegoś budynku w Bremie i tabliczki do kupienia w Schnoor (np. "Plac Chaosu" itp. ;) ).
 Uroczy rower w tygrysie paski. :)
 W tle widoczna wieża, w której przeprowadzano eksperymenty ze spadaniem mające udowodnić teorie Einsteina. Więcej o tych badaniach tu.
 Wyświetlacz z napisem "Godziny odjazdów sprawdź na rozkładzie jazdy". xD
 Brema i najdziwniejszy znak świata. "Zakaz używania broni i niebezpiecznych przedmiotów w godzinach 20-8." xDD
 I na koniec - rozświetlony Hannower podczas mojej drogi powrotnej do Berlina.


Translation

A few photos from November - part two.