Jedna z urodzinowych wystaw o Berlinie, czyli "Stadt der Vielfalt" ("Miasto różnorodności") przed Katedrą Berlińską.
Fragment wystawy. "Turkowie, Polacy, Ślązacy, Romowie i francuscy hugenoci - wszyscy oni przybyli do Berlina i pomogli mu stać się tym, czym jest dzisiaj". Zastanawiające, że Polaków i Ślązaków wymieniono oddzielnie. ;)
Kartki wypisane przez odwiedzających wystawę - turystów z Polski posiadających brytyjskich mężów...
... osoby o artystycznej duszy...
... i tych, którzy nie czują się berlińczykami, a jednak używają berlińskiego dialektu, czyli "ick" zamiast "ich" oznaczającego "ja" ("Nie jestem berlińczykiem! Urodziłem się w Poznaniu, dorastałem w Berlinie, mieszkałem w Moskwie, Strasburgu, Barcelonie + Bruchsal. Teraz w Schönebergu". Dla porządku dodam - ten ostatni jest dzielnicą Berlina. ;) ).
Spacer po Grunewaldzie w poszukiwaniu Teufelsberg. Tym razem musiałyśmy skapitulować, ale następnym - będzie nasz! ;)
Po drodze spotkałyśmy dziki. :)
Witamy w Niemczech. ;)
Zabawny busik, którego widziałyśmy po drodze.
Muzeum Cukru. Poniżej różne jego rodzaje...
... różnorakie sposoby jego przechowywania...
... i jego zawartość - w żelkach "Haribo"...
... oraz w różnych napojach. Niech was jednak nie zwiedzie diagram - rodzaj cukru dodawanego do różnych produktów i jego pochodzenie też się liczą, więc Coca-Cola wcale nie jest najzdrowsza!
A gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości... ;) ("Bez cukru nie ma alkoholu")
Okno obrośnięte dzikim winem - widok od wewnątrz.
"Szczęśliwy!!?!"
Nie pomogę, bo sama nie wiem, jak to rozszyfrować. ;)
Aleja gwiazd przy Potsdamer Platz i interesujące nazwisko jednego z montażystów. ;)
A to już Frankfurt nad Menem. Poniżej kościół ze śmiesznym kominem przy Hauptwache.
Katedra - z dokładnym widokiem na Remont oraz widziana z okien Kaisersaal. ;)
Fajne stoisko w podziemiach metra.
W Frankfurcie (i całej Aglomeracji Ren/Men) bardzo spodobały mi się tablice informujące o wolnych miejscach na parkingach w centrum miast.
Hity frankfurckiego metra - po pierwsze, najciekawsze chyba zejście do kolejki podziemnej na świecie! Przy Senckenberg Museum. ;)
Po drugie, najładniejsza stacja metra we Frankfurcie. Miasto to nie może się niestety poszczycić zbyt wieloma ciekawymi miejscami tego typu. Poniżej też możecie zobaczyć gołe betonowe ściany, ale jestem w stanie to wybaczyć ze względu na piękne zdjęcia z Palmengarten.
Po trzecie, we Frankfurcie niektóre wagony pociągów metra były przeurocze - pokryte kreatywnymi rozwinięciami skrótu VGF, oznaczającego firmę zajmującą się transportem publicznym w mieście (np. "wielu ogląda futbol" albo "stowarzyszenie przeciwko parkującym nieprawidłowo" :D).
Wlepki! Frankfurt to nie Monachium i znalazłam ich tam całkiem sporo. :)
Ulica Berlińska we Frankfurcie. :D
Widok na taksówkowe morze pod Dworcem Głównym z podświetlonym szczytem Messeturm w oddali.
Wnętrze dworca i mój pociąg powrotny.
Jak już pisałam - we Frankfurcie śmietniki były urocze. Królik namalowany na słupku w Mainz - nie mniej. ;)
Zbiorowisko rowerów w okolicy Dworca Głównego w Mainz.
No i na koniec hit hitów, czyli budka z berlińską Currywurst w... samym środku Mainz. xDDD
Translation
A few photos from October - part two.