Jak już wspominałam, kamienista plaża stała się moim faworytem podczas tego wyjazdu. "Faworyt" jest nawet chyba zbyt lekkim określeniem, bardziej pasowały by "obsesją". Dlatego powstał ten post - studium przypadku, ocena zaawansowania choroby. ;)
Najpierw panoramka, żeby było wiadomo, o czym mówię. ;)
Potem to zdjęcie (Kordian, jak nic! Zaraz odleci na chmurce ;) ), żebyście wczuli się w atmosferę.
A potem ONE. Kamienie. Czasem w promieniach słońca...
... a czasem w cieniu. ;)
No, powiedzcie, czy to nie przypomina stopy? :D
A na koniec - moje dzieła. Włoskie kamienie, jak nic innego, inspirowały do tworzenia sztuki. No i dobra rozrywka na plaży nie jest zła. ;)