czwartek, 27 czerwca 2013

Torino di Sangro i okolice. Zachód i wschód słońca.

Dzień na planie zdjęciowym zakończył się dla mnie pogonią za zachodem słońca, który obserwowałam z mojej ulubionej dziury w krzakach rosnącej wzdłuż drogi, która jednak nie prowadziła na cmentarz. ;) Piękne to było, tylko szkoda,  że dziura ta powstała tylko dlatego, że ktoś postanowił akurat w tym miejscu wyrzucić swój stary stół, drzwi i szafę...
A następnego dnia wyruszyliśmy na polowanie na wschód słońca. Miejsce nie było zbyt szczęśliwe, bo akurat tam, gdzie wyłaniało się słońce, znajdował się port, ale dzięki temu przynajmniej możecie zaznajomić się z daleka z trabocchi, o których będzie więcej w kolejnych postach. :) No i jeszcze jedna rzecz - ta niebieskość zdjęć, to nie wina nieodpowiedniego balansu bieli (ci, co mnie znają, wiedzą, że mam na tym punkcie fizia ;) ). Tam po prostu było tak niebiesko! Też byłam w szoku. ;)