Dziś nadszedł czas na zdjęcia z miejscowości, w której mieszkałam podczas mojego pobytu we Włoszech. Miasteczko to świeciło wtedy pustkami - sezon jeszcze się nie zaczął, a była to typowa miejscowość turystyczna na włoskim wybrzeżu. Po ulicach błąkały się tylko ospałe bezdomne psy, czasem przemknął jakiś rowerzysta czy biegacz. Ponadto, Torino di Sangro miało praktycznie tylko dwie ulice - deptak nad morzem, przy którym stały domy dla przyjezdnych i główną ulicę przechodzącą przez środek miasta, gdzie dość stare, nadgryzione przez ząb czasu domy zajmowali stali mieszkańcy.