niedziela, 21 lipca 2013

Ulmer Fischervirtel.

Po opuszczeniu katedry udałam się na targ, który przy sobocie miał miejsce u jej stóp. Oczywiście, sprzedawali prawie same szparagi. A przynajmniej tylko po nie ustawiały się kilometrowe kolejki. ;) Następnie ruszyłam do Fischerviertel, czyli malutkiej dzielnicy położonej nad Dunajem, którą poleciła mi młoda Austriaczka pracująca od niedawna w banku w Ulm, z którą jechałam razem pociągiem dzięki Mitfahrgelegenheit. Był to naprawdę szczęśliwy zbieg okoliczności, że nasze drogi się skrzyżowały - ona poleciła mi tę okolicę, która jest prawie tak samo urocza jak bremeńska Schnoor Viertel, a ja mogłam jej pomóc, pisząc list do Polaka, który ma konto w jej banku, nie mówi jeszcze po niemiecku, a chce wysłać przelew, prawdopodobnie do swojej dziewczyny w Polsce. Przemku, jeśli to czytasz - pozdrawiam! ;)

Targ.
Detale katedry.
Gdzieś po drodze.
Ulm pełne było takich ptaszków. :)
Ratusz.
Po lewej - publiczne gniazdko, czyli krótkotrwała inicjatywa magistratu w Ulm.
Spacer po murach miejskich.
Schiefes Haus, czyli Krzywy Dom. W Sopocie mamy lepszy, prawda? ;)
No i Fischer Viertel w całej swej okazałości. :)
("Pod Pstrągiem". I gra słów "Mittagtisch" oznacza "obiad, zmieniając litery otrzemujemy "rybiad". ;) )
No i na koniec - ptaszek, który się skąpał i został wyrzucony na brzeg. ;)