I oto znów złapałam opóźnienie na blogu - a wszystko przez zasilacz od laptopa, który dwa tygodnie temu odmówił posłuszeństwa. Będąc w rozjazdach, nie miałam czasu go odebrać i tak jakoś minął czas aż do dnia dzisiejszego, kiedy do mojego domu tryumfalnie zawitał mój nowy przyjaciel - czyli zasilacz wersja 2.0. ;) Mam nadzieję, że będzie mi służył tak dobrze jak jego poprzednik - ale dłużej. xD W każdym razie, czerwiec wydawał mi się dość nudnym miesiącem - a tu okazuje się, że fot jest tyle, że relację znów trzeba podzielić na dwie części. Oto pierwsza z nich.
Na początku miesiąca kwitła jeszcze akacja (a właściwie robinia akacjowa), co sprowokowało moją mamę do usmażenia jej kwiatostanów w cieście.
Kilka dni potem na naszym orzechu tata znalazł pszczelą rójkę.
Pierwszy tydzień czerwca upłynął mi na przelewaniu miodu rzepakowego do słoików (a czasem nawet wiaderek). Poniżej dokumentacja tego procesu. ;)
A tu już Grudziądz i jego najlepszy lumpeks...
... najromantyczniejszy/najtragiczniejszy sklep...
... oraz sklep "tabaczny". Czy tylko mnie dziwi forma "tytonie"?
Podczas mojej wizyty miasto obwieszone było plakatami dotyczącymi Święta Szneka. Dla niezaznajomionych z tym terminem - sznek to kociewskie słowo oznaczające drożdżówkę. ;)
Czołobitność bijąca z tekstu tej tablicy bardzo mnie rozbawiła. ;)
A tutaj widok z okna w Muzeum w Grudziądzu. Widać tutaj flagi, ponieważ...
... czerwiec był miesiącem Euro 2012. Muszę powiedzieć, że byłam sceptycznie nastawiona do tej imprezy, ale zabawa była przednia! :) A flagi na budynku muzeum nie były jedynymi oznakami turnieju w Grudziądzu. ;)
A dzisiejszy post zakończą... [werble].... zdjęcia z rowerowej wycieczki z Agniesią nad jezioro Czarne. ;)
PS. A jako gratisik - filmik z rójką w roli głównej. Takie małe owady a robią tyle hałasu! ;)
Translation/Übersetzung
A few photos from June - part 1.
Ein Paar Fotos aus Juni - Teil 1.