czwartek, 26 czerwca 2014

Dzień 31. Negreira - Olveiroa (33 km).

Z "Dziennika podróży"
31.08.2013
Rano budzimy Friedricha (spał na kanapie przy wejściu, bo dotarł do schroniska wieczorem i nie było już dla niego łóżka) i dość późno ruszamy razem w dalszą drogę. Potem on zostaje w tyle - znalazł, jak twierdzi, idealną miejscówkę, żeby trochę popisać - a Dosia i ja ruszamy dalej, mamy spotkać się ponownie już w albergue. Idziemy i idziemy, wreszcie rozdzielamy się z Dosią jak zwykle, ona idzie przodem, a ja zostaję gdzieś w tyle. Docieram w końcu do albergue w Olveiroi, ale jej nigdzie tam nie ma! Pożyczam od kogoś telefon (mój tablet zepsuł się dawno temu) i dzwonię do niej. Okazuje się, że w oczekiwaniu na mnie Dosia usiadła na jakiejś łące zasłoniętej krzakami, ja jej nie zauważyłam, ona akurat gadała przez telefon i tak się minęłyśmy. Idę więc zająć jej łóżko, w międzyczasie wszystkie miejsca zostają zajęte i kiedy Dosia dociera na schroniska, trochę musimy się nagimnastykować, żeby wytłumaczyć pewnej pani, która mówi tylko po hiszpańsku, portugalsku i francusku, że Dosia jednak będzie miała gdzie spać, bo ja o to już zadbałam. Bardzo cieszę się na jej widok, bo zdążyłam się poważnie zmartwić, czy coś jej się nie stało, ale mój entuzjazm znacząco maleje, kiedy okazuje się, że Dosia... po drodze spotkała Arna i do schroniska przyszła razem z nim. Nie bardzo nam się to uśmiecha, ale cóż poradzić. Wieczorem dobija do nas Friedrich (dziś będzie spał na ławie w kuchni, bo znów nie ma już dla niego miejsca), jemy razem kolację, a potem rozchodzimy się do łóżek - jutro chcemy wyjść wcześniej.
***

Spotkani na Camino
Rodzina Francuzów - ojciec, nastoletni syn oraz dwie dziewczynki na oko mające mniej niż dziesięć lat. Dotarli do albergue późnym popołudniem i od razu zabrali się do rozstawiania namiotów na jego tyłach. Wygląda na to, że robią tak zawsze, bo dla wygody namioty są samonośne. :) Oczywiście, mówią tylko po francusku i hiszpańsku, ale od innych dowiadujemy się, że to ich dziewiąte Camino, a młodsza dziewczynka miała dwa lata, kiedy po raz pierwszy wyszli na szlak. W drogę zawsze wyruszają z domu, z Francji i podróżują podobnie do Arna - dlatego ten wkrótce do nich dołącza. :)

Cmentarz w Negreirze.
Wschód słońca.
W dalszej drodze.
I na koniec - widok na schronisko w Olveiroi. Składało się ono z kilku mniejszych budynków, w których znajdowały się łóżka dla pielgrzymów i jedna wspólna kuchnia z jadalnią, co było dość ciekawym rozwiązaniem architektonicznym. ;)