poniedziałek, 3 listopada 2014

Hala Stulecia i Ogród Japoński we Wrocławiu.

Mój samolot z Bolonii lądował we Wrocławiu, więc umówiłam się z mamą i siostrą, że mnie tam odbiorą, a potem pójdziemy coś pozwiedzać. Zaplanowałam więc wizytę w Hali Stulecia, bo bardzo żałowałam, że podczas poprzedniej wizyty w stolicy Dolnego Śląska nie udało mi się jej zwiedzić dokładniej. Z niewielkimi kłopotami dotarłyśmy z lotniska do centrum, zaparkowałyśmy na niebotycznie drogim (i nowo wybudowanym) parkingu podziemnym obok Hali, a potem udałyśmy się na wycieczkę. Najpierw obejrzałyśmy bardzo ciekawy filmik o historii budynku, potem zwiedziłyśmy wystawę dotyczącą kierunków w architekturze, a na koniec wzięłyśmy udział w mappingu na kopule Hali (który był w porządku, ale, że tak powiem, dupy nie urywał - a za tę cenę powinien).

Następnie wyszłyśmy na zewnątrz z planem obejrzenia pokazu Fontanny Multimedialnej oraz przespacerowania się po Ogrodzie Japońskim, ale najpierw postanowiłyśmy spożyć Currywurst sprzedawany w jednym z food trucków stojących pod Halą. Ja udałam się na zakupy, a mama i Agnieszka miały poczekać na mnie pod pergolą, gdy nagle... nastąpiło niesamowite oberwanie chmury. Lało jak z cebra, a alejki zmieniły się w rwące potoki porywające kosze na śmieci. Kiedy wreszcie przestało, okazało się, że z całej naszej trójki, to ja jestem najsuchsza, mimo że to schronienie dziewczyn (pergola) wyglądało na pewniejsze od mojego (daszek od budki z żarciem). Po deszczu ruszyłyśmy mimo wszystko na pokaz fontanny, ale okazało się, że... utonął w niej jeden z namiotów rozstawionych w okolicy, więc na razie nic z tego nie będzie. :D W tej sytuacji postanowiłyśmy więc najpierw udać się na obiad i wrócić potem na dalsze zwiedzanie, co było zbawiennym pomysłem, bo na niemiłosiernie drogim parkingu znajdowała się też toaleta, a w niej suszarki do rąk, którymi mogłyśmy się trochę wysuszyć. ;)

Po obiedzie (pizza w pobliskiej pizzerii) wróciłyśmy w okolice Hali. Obejrzałyśmy pokaz fontanny, a potem zwiedziłyśmy Ogród Japoński, który bardzo przypadł nam do gustu (i w którym oczywiście przy sobocie nie zabrakło młodych par na sesjach zdjęciowych ;) ). Po tym dniu pełnym atrakcji udałyśmy się wieczorem w drogę do dziadków do Łodzi, o czym dowiecie się więcej w kolejnym poście. :)

Hala Stulecia od środka.



Namiot w fontannie bezpośrednio po deszczu.



Pokaz fontanny.


Ogród Japoński.