Berno to zabawne miasto. Niby jest stolicą Konfederacji Szwajcarskiej, ale właściwie pełni tylko jej funkcję. W zasadzie to duża miejscowość, a jednak panuje tu dosyć małomiasteczkowa atmosfera –wszystko pewnie przez to, że o berneńczykach mówi się, że są najwolniejszymi Szwajcarami. Trochę niby Porto (ze względu na mosty), trochę jakby Bolonia (dzięki arkadom). Chociaż nas przywitała tam mgła, to i tak zwiedzało się bardzo dobrze. Trochę tylko byłam rozczarowana, że zamiast wywieszonych na ulicach flag, z których słynie miasto, w stojakach stały... małe choinki. Ale taki to już urok podróżowania w okresie świątecznym. No i jarmark bożonarodzeniowy był za to niczego sobie! ;)