Jak zwykle z lekkim opóźnieniem, ale wrzucam relację z pierwszego dnia wiosny, jednocześnie przyznając, że obfitował on w ciekawe wydarzenia. ;) No i zaczął się bardzo wcześnie - już o 4 nad ranem - ponieważ moim pierwszym celem był wschód słońca obserwowany z klifu w Orłowie. Tradycję oglądania go z tego miejsca zapoczątkował prof. Antoni Dworak z gdańskiego Technikum Mechaniczno-Elektrycznego. Obecnie kultywuje ją jeden z nauczycieli w moim liceum, co roku 21 marca organizując szkolną wycieczkę na klif.
Po drodze na kolejkę do Orłowa mijałam zegar na Urzędzie Miasta - widać na nim datę. :)
A to już w okolicach plaży w Orłowie - od czasów Świebodzina żadna figura Chrystusa nie jest już taka sama.
Molo w Orłowie wygląda po ciemku bardzo ładnie.
Niebo było dość zachmurzone, ale nadzieja nas nie opuszczała. ;)
Widok na klif przed wspinaczką.
A to już widoki z góry - na to, co poniżej...
... i na to, co nad nami. ;)
A to... oczekiwany wschód słońca. ;) Miało ono wzejść o 5:32, ale niestety na niebie było zbyt dużo chmur, żeby coś zobaczyć.
Na parkingu pod klifem stoi bardzo ciekawy "bunkier". Zwróćcie uwagę na napisy.
Postanowiłam skierować się najpierw w stronę mola, a potem wrócić plażą na Wzgórze Św. Maksymiliana. Po drodze mijałam ujście do morza rzeki Kaczej. Jest ona niesławną bohaterką wielu opowieści mieszkańców Gdyni - słynie z powodu swojego zanieczyszczenia.
Na molo, jak co roku, harcerze palili Marzannę, żegnając zimę.
Widok z molo.
Około 6 rano nad horyzontem pojawiło się wreszcie słońce. :)
Klif widziany od dołu.
Zaskoczył mnie widok mężczyzny łowiącego ryby i stojącego po kolana w zimnej wodzie.
Widoki na plaży w Redłowie.
Ciekawostka na plaży. ;)
W pewnym momencie miałam okazję obserwować stadko lecących łabędzi.
A to już al. Piłsudskiego. Dlaczego ktoś nazwał betonowe obręcze montowane na tej ulicy nazwiskiem polskiego pisarza, do dziś nie mam pojęcia.
Z kolei wieczorem wybrałyśmy się z Dajaną na akcję Gdyni Pozytywnej - przemarsz ulicami miasta i palenie Marzanny. Zbiórka miała mieć miejsce pod Urzędem Miasta. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy o oznaczonej godzinie stawiłyśmy się na miejsce, a tam nikogo nie było! Ale po chwili sytuacja się wyjaśniła - na parking pod urzędem zajechała ogromna biała limuzyna z wielką Marzanną na dachu! Muszę powiedzieć, że byłyśmy w szoku. ;)
Oprócz limuzynowej Marzanny były też inne...
... ale niektórzy nie szanowali za bardzo swoich "dzieł". ;)
Kolejną rzeczą, która nas zaskoczyła była czerwona skrzynka na sznurku, którą prowadził jeden z uczestników parady. Potem okazało się, że była ona przenośnym głośnikiem, z którego puszczano muzykę, ale do dziś nie mam pojęcia, na jakiej zasadzie działało to urządzenie.
W pewnym momencie z krzyża na cześć poległych podczas wydarzeń Grudnia '70 poderwały się ptaki.
Ściągamy Marzannę...
... bo czas na pamiątkowe zdjęcia!
Nie ma to jak trzymać Marzannę na głowie. ;)
Ruszamy!
Nim doszliśmy na plażę zdążyło już się ściemnić. Przygotowania do podpalenia.
Żegnaj zimo! Różne fazy pożaru.
A na koniec szczątki Marzanny wylądowały w morzu. ;)
Poniżej filmik pokazujący chwilę upadku płonącej kukły.
Translation/Übersetzung
Photos from celebrastions of the First Day of Spring.
Die Fotos aus den ersten Tag des Frühling.