Walki z opóźnieniem na blogu część druga. ;) Wracamy więc pamięcią do 19 lutego, kiedy to w porcie w Gdyni przy Nabrzeżu Francuskim cumował HMS Bulwark - brytyjski statek wojenny. Wybrałyśmy się tam razem z Dajaną, jak zwykle na wstępie zaliczając przygodę z autobusem - po spędzeniu na przystanku 20 minut okazało się, że sprawdziłam rozkład na sobotę, a nie na niedzielę. Postanowiłyśmy więc wsiąść w pierwszy trolejbus, który przyjedzie, podjechać do placu Kaszubskiego, a stamtąd ruszyć pieszo.
Okazało się, że drogę tę często pokonywałyśmy podczas kursu na prawo jazdy, a widoki (tym razem za dnia, bo prawko robiłam zimą i zazwyczaj jeździłam po zapadnięciu zmroku) były całkiem niezłe.



Minęłyśmy Urząd Morski...

... a potem skierowałyśmy się w stronę, którą wskazywał znak. ;)

A to już widoki bezpośrednio przed portem.



Kiedy dotarłyśmy na miejsce okazało się, że kolejka do wejścia jest bardzo długa. Postanowiłyśmy w niej jednak stanąć - ja byłam zdeterminowana, a Dajana poddała się sile mojej perswazji. ;)

Stałyśmy już jakieś pół godziny, kiedy okazało się, że zaraz rozpocznie się półtoragodzinna przerwa, podczas której nie będą wpuszczali na okręt. W tej sytuacji Dajana zdecydowała się wrócić do domu, a ja zostałam w kolejce. Wielu ludzi zrezygnowało, więc nagle znalazłam się na jej samym początku i rozpoczęłam półtoragodzinne oczekiwanie. Umilałam sobie ten czas obserwowaniem otoczenia zwłaszcza ekipy telewizyjnej czającej się na ludzi, którym udało się zwiedzić statek przed przerwą.

A w tym samym czasie okręt kusił mnie z daleka.

O godzinie 13 znów otwarto bramy i udało mi się wejść do środka. Muszę powiedzieć, że okręt zrobił na mnie ogromne wrażenie. Poniżej skomplikowana pokładowa maszyneria i grube metalowe drzwi.


Okręt cały obwieszony był "propagandowymi" plakatami i różnymi zakazami/nakazami.





Ciekawe były też naklejki na niektórych drzwiach.

A to już kącik zdrowotny z artykułami pierwszej potrzeby. ;))

Wypuszczono nas także na pokład zewnętrzny...


... a potem wróciliśmy do środka. Rozbawił mnie widok takiej ilości wiader ukrytych pod schodami, bo skojarzył mi się z kreskówkami, w których wybiera się wodę z tonącej łodzi właśnie wiadrami. Widok dość groteskowy, biorąc pod uwagę rozmiar okrętu. ;)

Ostatnim punktem wycieczki były: mokry i suchy dok. Oto fragment konstrukcji tego pierwszego.

Nie wiem, co to jest, ale ochrzciłam to "czołgiem" i udało mi się wejść do jego środka jako jednej z ostatnich. Gdy wyszłam, jeden z żołnierzy stwierdził, że w środku jest za ciasno i nie pozwolił innym ciekawskim na zwiedzenie tego obiektu.

Widok na mokry dok z centrum dowodzenia "czołgu"...

... oraz kuchnia i sypialnia żołnierzy. Jak to ujął jeden ze zwiedzających: "Z polskim sanepidem by to nie przeszło". ;)


A to już suchy dok i ekspozycja dotycząca ekwipunku, który znajduje się na pokładzie okrętu.



Po wyjściu trafiłam akurat na wywózkę ekskrementów. ;)

Ostatnie spojrzenie na statek z zewnątrz...


... a właściwie to dwa. ;)
Translation/Übersetzung
Photos from the visit of HMS Bulwark in Gdynia Harbour.
Der Besuch von HMS Bulwark in Gdynia.