Korzystając z tego, że Bazylea leży w miejscu, gdzie stykają się trzy kraje (i z tego, że Ania kupiła sobie w tamten weekend rower ;) ). Ogólnie wycieczka nie była powalająca, bo z ciekawych rzeczy widziałam tylko Vitra Design Museum - z zewnątrz, bo nie stać mnie było na bilet. ;) Dreiländereck (czyli punkt, w którym stykają się trzy granice) zupełnie nie robi wrażenia, bo znajduje się w pośrodku przemysłowych terenów portowych. A we Francji złapał mnie grad, więc pędem wracałam do domu, a po południu udałam się z Anią na ostatni spacer po Bazylei. :)
Szwajcaria. W drodze do Dreiländereck.
Niemcy. Vitra Design Museum.
Granica z Niemcami. Jak to w Niemczech - remont. ;)
Most do Francji. :)
Ten szary obiekt na środku zdjęcia wyglądający jak rakieta kosmiczna to właśnie Dreiländereck. ;)
("Winda nieczynna na czas nieokreślony z powodu wandalizmu")
Z powrotem w Szwajcarii.
Popołudniowy spacer nad Renem. To był chyba jedyny moment, kiedy dostrzegłam urok Bazylei. ;)
... oraz mury miejskie. ;)